Niestety film jest slaby i scenariusz, ktory jest zainspirowany ksiazka, wypada przy niej koszmarnie.
Po pierwsze usuniecie z ksiazki glownego bohatera kompletnie splyca akcje, poniewaz jest on o wiele sensowniejszym lacznikiem miedzy Kate a jej ojcem, niz relacja, ktora widzimy w filmie. Po drugie, bohaterowie ze skomplikowanych postaci staja sie jednowymiarowe. Gloria Russel byla twarda kobieta, ktora stopniowo zaczyna panikowac. W filmie mamy niemalze paranoidalna postac, ktora nie podejmuje zadnej decyzji. Laura Linney tez wypada w swojej roli nieciekawie. Nie bardzo udalo jej sie pokazac rozterki kobiety, ktora nienawidzi i jednoczesnie kocha swojego ojca. Ale to tez raczej kwestia scenariusza.
Ogolnie, nie mam nic przeciwko luznym adaptacjom, ale ksiazka byla niezla, film natomiast jest slaby i naiwny...
Ostatnia scena z Walterem Sullivanem jest mniej niz nieprawdopodobna. I te glupie teksty Setha Franka... Please...
Spodziewalam sie czegos lepszego. I zaden z aktorow mi sie nie spodobal w swojej roli.